SOCOM U.S Navy SEALs Fireteam Bravo 2


Strzelanki TPP lub też FPP nie są szczególnie efektowne kiedy gramy na małym ekranie i nie możemy w pełni cieszyć się wszystkimi widocznymi szczegółami. Niestety z takim właśnie problemem mamy do czynienia podczas zabawy przenośną konsolą PSP firmy Sony. Maszynka oferuje co prawda bardzo dobrą oprawę audio-wizualną, a sterowanie najczęściej jest sugestywne i pozwala na pełne wczucie się w klimat rozgrywki, niestety mały ekran ciężko jest porównywać z kilkudziesięciocalowym telewizorem. Dlatego też do każdej gry FPS lub TPS dla PSP podchodzę ze sporym dystansem nie oczekując zbyt wiele, w ten sposób nie będę po prostu rozczarowany.

Podobną taktykę postanowiłem oczywiście wdrożyć wchodząc do świata SOCOM U.S. Navy SEALs: Fireteam Bravo 2 – kontynuacji jednej z najciekawszych strzelanek dedykowanych przenośnej maszynce Sony. Pierwowzór zadebiutował nieco ponad rok temu i oferował rozgrywkę niespotykaną w żadnym innym projekcie przeznaczonym dla PSP. Nie jestem więc zdziwiony faktem stworzenia kontynuacji, która jak na godnego następcę przystało rozwija koncept edycji podstawowej, niweluje jej błędy i rzuca w nasze dłonie kolejne niebezpieczne misje do zrealizowania.




Fabuła SOCOM U.S. Navy SEALs: Fireteam Bravo 2 przenosi nas do fikcyjnego państwa nazwanego przez deweloperów Adjikistan. Głównym bohaterem jest żołnierz o kryptonimie Sandman, należący do elitarnej jednostki specjalnej. Wraz z jednym dodatkowym wojakiem zostajemy wysłani do wspomnianego powyżej państwa aby zażegnać powstające tam konflikty. Tamtejsze siły paramilitarne postanowiły zaangażować się we wszystko co złe i nieczyste, a co za tym idzie grzebią w broni, narkotykach, zabójstwach i wielu innych nietypowych aspektach cywilizacji ludzkiej. Nasza misja pokojowa nie będzie szczególnie bezpieczna, a więc idealnym rozwiązaniem jest posiadanie pomocnika.

W sumie kampania dla pojedynczego gracza prowadzi nas przez 14 przyjemnie zaprojektowanych lokacji. W każdej z nich musimy zrealizować komplet zleceń, które niestety polegają jedynie na wysadzaniu obiektów, zbieraniu ważnych dokumentów, docieraniu z jednego miejsca w drugie i eliminowaniu przy okazji wszystkich napotkanych bandytów. Rozgrywka jest w pełni liniowa, a co za tym idzie nie spodziewajcie się żadnych zwrotów akcji lub też zaskakujących momentów. Mamy do czynienia ze standardową strzelanką, która oferuje przyjemną zabawę, aczkolwiek nie wykraczającą poza kanony gatunku.

Deweloperzy postarali się jednak aby gracze nie pędzili przez świat strzelając do wszystkiego co się rusza. Aby zachęcić nas do bardziej kreatywnego myślenia, gra wyposażona została w system specjalnych punktów, przyznawanych za wypełnianie dodatkowych zleceń i jak najdokładniejsze realizowanie zadań podstawowych. Za wspomniane punkty otrzymujemy następnie dostęp do wielu przydatnych rzeczy, takich jak zrzuty dodatkowego uzbrojenia, apteczki oraz naloty. Warto także pamiętać, że każdy dobry uczynek nie przejdzie bez echa, a więc jeśli pomożemy lokalnej ludności, zrewanżuje się ona później podrzucając nam broń pochodzącą z nielegalnych źródeł czy też przydatne informacje, dzięki którym łatwiej dotrzemy do miejsca docelowego.



Niestety nowe, ciekawe elementy zostały nieco przyćmione kilkoma bardzo dziwnymi rozwiązaniami, psującymi całokształt projektu i potrafiącymi konkretnie zirytować nawet najbardziej cierpliwego gracza. Takim właśnie klockiem jest całkowity brak możliwości zapisywania gry w trakcie realizowania misji, lub choćby kilku sensownie rozstawionych punktów kontrolnych. Przechodząc lokacje jesteśmy zmuszeni do wykonywania ich za jednym przelotem, jakakolwiek śmierć kończy się bowiem restartem misji. Jeśli zdarza się to zbyt często, krew zaczyna gotować w żyłach i po prostu odstawiamy grę na bok. Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego nie zdecydowano się na jakiś w miarę rozsądny system zapisywania danych w trakcie przechodzenia misji. Być może deweloperzy chcieli w ten sposób sztucznie wydłużyć czas obcowania z programem, który w normalnych warunkach nie przekroczyłby granicy 5 godzin. Tak czy inaczej sprawa nieco irytuje!

Nie jestem też w stanie pojąć dlaczego autorzy nie pokusili się o bardziej zaawansowane algorytmy sztucznej inteligencji. Żołnierze przeciwnika potrafią jedynie poruszać się z lewej na prawą i nieudolnie strzelać w naszym kierunku, gdyby zachowywali się naturalniej zabawa byłaby bardziej wciągająca i emocjonująca, a tak otrzymujemy przyjemną strzelankę pozbawioną jaj!

Klimat został też wykastrowany poprzez odrzucenie systemu celowania i ograniczenie naszej swobody. Wędrujemy wąskimi tunelami i cały czas praktycznie przemy do przodu. Kiedy natrafiamy na jakiegoś oszołoma naciskamy przycisk automatycznego celowania i poruszamy się z jednej strony na drugą, trzymając rękę na spuście. Po zlikwidowaniu grupy oponentów ruszamy dalej, by znowu dotrzeć do ekipy wrogów itd. – schemat ten powtarzamy tak długo, jak to jest potrzebne aby dotrzeć do naszego punktu docelowego… Prawda że średnio emocjonujące…? Dobrze, że projekty lokacji są zróżnicowane, fabuła przyjemna, a starcia z oponentami w miarę dynamiczne… To dzięki tym elementom w SOCOM U.S. Navy SEALs: Fireteam Bravo 2 warto jest zagrać!



Dużo przyjemności oferuje także tryb rozgrywek wieloosobowych. Program pozwala na nawiązanie połączenia przy pomocy bezprzewodowych kart sieciowych, a w trakcie jednej rozgrywki udział brać może nawet do 16-tu graczy. 12 map oraz 7 zróżnicowanych modeli zabawy powinno usatysfakcjonować nawet najbardziej wymagających graczy. Prucie ołowiem w większych grupach jest tym, co tygryski lubią najbardziej.

Jeśli chodzi o techniczną stronę SOCOM U.S. Navy SEALs: Fireteam Bravo 2, to trzeba przyznać, że deweloperzy spisali się bardzo dobrze. Na ekranie konsoli obserwujemy przyjemnie wyglądające modele postaci, zróżnicowane poziomy i sugestywne efekty specjalne. Silnik graficzny bardzo dobrze radzi sobie z dużymi otwartymi przestrzeniami, oraz wnętrzami pomieszczeń. Lokacje pełne są walających się dookoła przedmiotów i przyjemnej jakości tekstur – widać, na co stać przenośną maszynkę firmy Sony!

Oprawa dźwiękowa również robi niezwykle pozytywne wrażenie. Mogę nawet bez wątpienia stwierdzić, że jest ona lepsza od wizualnej strony projektu. Kiedy pierwszy raz odpaliłem tytuł, ciężko było mi uwierzyć, że wszystko to widzę i słyszę dzięki tak małemu urządzeniu! SOCOM U.S. Navy SEALs: Fireteam Bravo 2 to jedna z niewielu gier następnej generacji, dedykowanych konsoli PSP!

Podsumowując, SOCOM U.S. Navy SEALs: Fireteam Bravo 2 to bardzo dobra strzelanka TPP, która pozwoli miło spędzić czas w pociągu, samolocie, lub po prostu na przystanku kiedy będziecie czekać na transport. W takich sytuacjach zdecydowanie polecam! Niestety ciężko jest mi uzasadnić potrzebę grania w tego typu tytuł na małym ekranie konsoli PSP jeśli siedzisz w domu i kilka kroków dalej znajduje się stacjonarna maszynka podłączona do konkretnych rozmiarów telewizora, lub komputer z porządnym monitorem!



Plusy
+ duży rozmach.
+ przyjemna rozgrywka.
+ dobry tryb multi.

Minusy
- liniowość.
- niedopracowany system zapisu
- głupota przeciwników.
 
Zegar
 
Jeżeli ktoś lubi psy
 
sznaucer-miniaturowy.pl.tl
licznik odwiedzin
 
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja